Czy zachowywaliśmy się godnie w ostatnich dniach? Czy na pewno uszanowaliśmy czas żałoby? Czy wykorzystaliśmy szansę bycia lepszymi? My wszyscy.
Ktoś się zgodził na Wawel, ktoś inny przeciw temu zaprotestował. Czy to w formie listu, milczącej pikiety ale też pokazując środkowy palec. Ktoś nie powstrzymał się przed przypomnieniem słów wypowiedzianych przed fatalną sobotą. Sam z niezdrową ekscytacją oglądałem amatorski film z miejsca tragedii doszukując się tam… sam nie wiem czego. Wytłumaczenia dla czegoś niewytłumaczalnago. sam brałem udział w niejednej pyskówce, tu na Salonie i w różnych innych zakątkach sieci.
Najgorzej się jednak poczułem się dziś podczas mszy w archikatedrze. Ktoś nie powstrzymał się przed uwagami o naturze małżeństwa i jego nierozdzielności do śmierci. Nie można było użyć innych słów wobec osieroconej córki Pary Prezydenckiej? Nie można było inaczej wykorzystać w homilii - rzeczywiście symbolicznego - faktu identyfikacji zwłok pani prezydentowej właśnie po obrączce? Niezbędne były rozważania o wyższości związków heteroseksualnych?
Czy tego wszystkiego uczył nas Mistrz z Nazaretu? Od siebie przecież powinniśmy wymagać więcej niż od innych. Świecić przykładem bez wyższości i pychy. Co pomyślałaby o nas Pani Prezydentowa? Piloci i BORowcy, którzy w służbie Panu Prezydentowi oddali swe życie? Mogę mieć tylko nadzieję, że za parę dni będziemy się wstydzili za to co wypisywaliśmy z głowami i sercami rozpalonymi od emocji. Zwłaszcza sercami.
Boję się jednak, że wtedy już będzie za późno, bo żałoba ustąpi bieżącej polityce i tej karuzeli już nie zatrzymamy. Okazja do refleksji będzie bezpowrotnie stracona.
Szkoda.
&
Post Scriptum
Trudno chyba o bardziej wyraźny Znak niż chmura pyłu wulkanicznego, która jest przyczyną odwoływania wizyt światowych przywódców na wawelskim pogrzebie. Pychą zgrzeszyliśmy, pychą.
Komentarze